Dzień pracy czas zacząć. Poranna pobudka, szybki prysznic, szybko zaliczony sklepik. Kupiony chleb, bułki, masło, mleko, jakaś wędlina. Dzieciaki już prawie wyszykowane do szkoły. Prawie – robi różnicę, to wszyscy dobrze wiemy. W każdym razie, trzeba jeszcze przygotować im śniadanie do szkoły, zaparzyć herbatę. I tak wygląda niemal każdy jeden dzień w naszym domu ( nie licząc oczywiście wakacji ) .Wraz z mężem ogarniamy cały tez bałagan,po to aby na drugi dzień robić dokładnie to samo. Właściwie to, źle powiedziałam – ogarniamy to wszystko dla siebie i dzieci. Dla naszej kochanej rodziny.
Każdy z nas idzie do swoich obowiązków, każdy z nas przebywa praktycznie cały dzień poza domem. Bo jak można powiedzieć inaczej, skoro ja pracuję od ósmej do szesnastej, mąż pracuje od ósmej do osiemnastej,dziecko nr jeden ma lekcje od ósmej lub dziewiątej do piętnastej, dziecko nr dwa ma lekcje od dziesiątej do siedemnastej, dziecko nr trzy dojeżdża do szkoły poza miejscem zamieszkania i wraca często około osiemnastej. Dosłownie, cały dzień poza domem. Przychodzi sobota – gonimy sprawy typu : zakupy na cały następny tydzień, pranie za cały poprzedni tydzień, prasowanie, sprzątanie zwykłe, sprzątanie generalne raz w miesiącu ( okna, drzwi, dywany ) . I tak w kółko. Nadchodzi jednak nasz jedyny wymarzony dzień w tygodniu jakim jest niedziela. O tak, możemy pospać dłużej, nie musimy iść do sklepiku, do pracy i szkoły. Jesteśmy tylko my , złośliwa sąsiadka ubijająca schabowe o siódmej rano, wrzeszczące i skrzeczące papugi sąsiada, od zawsze i ciągle szczekający pies drugiego sąsiada, a w telewizji ciągła propozycja: ipla – jak wyłączyć reklamy. Tym sposobem, nasza wspaniała rodzinna niedziela powoli lecz skutecznie zaczyna wyciągać nas z łóżek. Bo co to za przyjemność w ten jeden jedyny teoretycznie wolny dzień w tygodniu doświadczać tych wszystkich przyjemności. Zaczynamy więc naszą niedzielę z nosami lekko na kwintę, ale cóż. Nie zabronimy przecież sąsiadce jeść schabowych, psa nie zakneblujemy, aby nie szczekał, nie wypuścimy sąsiadowych papug na wolność. No trudno, z niektórymi sprawami trzeba się pogodzić ( a może nie trzeba tylko nie ma wyjścia ). Najważniejsze przecież, że jest niedziela i jesteśmy razem. Może fakt, że żyjący obok świat poniekąd zmusił nas do opuszczenia łóżek, tym samym przyczynił się do tego, że więcej godzin będziemy ze sobą – bo przecież nie śpimy. Tak czy siak -niedziela jest nasza. Spędzamy ją bardzo różnie. Czasem jedziemy na basen, do zoo, lasu, nad jezioro, do jakiejś fajnej restauracji, odwiedzamy rodzinę, znajomych. Czasem jednak zwyczajnie zostajemy w domu. Gramy wtedy w szachy, warcaby, karty. Jeździmy na rowerach, idziemy na piłkę. Czasem przyjmujemy gości – ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie i przyjaciele, zawsze mile widziani w naszych skromnych progach. Bawimy się więc w te nasze kochane niedziele i spędzamy ten czas jak najpiękniej potrafimy. Dopóki dzieci nam jeszcze z gniazda nie wyfrunęły doceniamy i rozkoszujemy się każdą chwilą spędzoną z nimi. I to jest piękne.